sobota, 27 października 2012

sos .

Zastanawiam się czy jest jeszcze coś czego nie da się kupić. Nie, nie ma. Nawet miłość stała się emocją materialną. Co zrobić kiedy wszystko wydaje się mieć swoją cenę ? Licytować ? Czy stać z boku ? Bezsens. Nawet nie wiem kiedy ten prosty z pozoru świat stał się krainą, na którą wszyscy patrzą przez pryzmat pieniądza. Błądzę. Znowu błądzę w labiryncie myśli i złudzeń. Nadziei. Nadziei, że to jednak tylko zły sen. Bzdura. Wychodzę z domu żeby się przejść. Pełno ludzi. Biegną. Biegną przed siebie. Klapki na oczach. Kasa, kasa, kasa. Bo po co starać się o coś więcej ? Paranoja. Zagubienie. Zatracenie realizmu życiowego. Matnia i pogrążanie się w niej prowadzi do jednego. Robotyzmu codzienności. Ludzie zimni jak stal. Niczym maszyny na produkcji. Schizofrenia XXI wieku. Czyste szaleństwo. Mijam ich wszystkich. Czuję powiew chłodu na ulicach. To nie zima. To ludzie, którzy są ale i ich nie ma. Alienacja.
                                            
                                                Bisz - Painstream

czwartek, 18 października 2012

pusty pokój .

Miałaś być. Trwać. Trzymać za rękę. Dodawać otuchy i wspierać w potrzebie. Razem przed siebie. Wbrew regułom i światu. Wbrew okolicznościom i strachu. Wbrew wszystkim i wszystkiemu. Miałem wszystko. Choć 'wszystko' to pojęcie względne. Miałem wszystko. Choć wszystkiego nie miałem. Miałem Ciebie. Egzystencja ? Bez Ciebie okazała się niczym. Jeden zwykły dzień. 5:00 rano. Co jest ? Czemu jestem tutaj sam ? Rzeczywistość. Czas obudzić się ze snu. Oczy przekrwione. Twarz blada jak ściana. Suche, popękane usta. Boże. Gdzie ja jestem ? Koszmar. Serce bije jak nigdy wcześniej. Papierosy. Gdzie ta cholerna paczka ?! Mam, ostatni, kurwa.. Odpalam. Osiem centymetrów nałogu z chwili na chwilę maleje. Pod koniec delekt osiąga swoje apogeum po czym gaśnie. Został popiół i dym. Nic poza tym. Ona. Gdzie jesteś ?! Znalazłem, jedną, jedyną.. Kocham. Kilkaset centymetrów szczęścia powoli się oddala. Pod koniec czuję jak bardzo tego nie chcę. Jednak znika. Zostałem ja i wspomnienia. Nic poza tym. Nieee ! Serce. Gdzie ono jest ?! Gdzie moje serce ? Gdzie ? Dym. Nic nie widać. Wspomnienia. Nic więcej. Serce. Oddałem w Twoje ręce. 

                                  VNM feat. Marysia Starosta - Dym

niedziela, 14 października 2012

szrama .

Obłuda, zazdrość, nienawiść. Czy właśnie o to chodzi ? Czy tylko do tego dążą ludzie ? Najwyraźniej tak. Jak daleko można posunąć się w całym tym zgiełku ? Nie wiem. Ale chyba daleko. Nie rozumiem. Po co ? Dlaczego ? Jaki to ma sens ? Znowu setki pytań - odpowiedzi brak. Szukać ich ? A może czekać aż same się znajdą ?  Ktokolwiek widział ktokolwiek wie ? Nie nie nie ! Nikt nie widział i nikt nie wie. Zmęczyłem się. Zróbmy przerwę. Może na stacji ? Na emocjonalnej stacji uczuć. Co zatankujesz ? Ból, cierpienie, smutek ? Lej do pełna, w końcu za darmo. Truizm. Ludzie to słabe, wyalienowane istoty poddające się impulsom i wpływom chwili. Alter ego wyjawiające się z ich duchowej otchłani niesie spustoszenie. Boję się. Uciekam. Znowu uciekam. Tyle twarzy. Co oni tu robią ? Mętlik. Mętlik przyprawiający o zawroty głowy. Upadam. Ból, znowu ból. Panika. Dlaczego to tak boli ? Popatrz na mnie. Popatrz prosto w oczy. Gdzie jesteś ? Czemu Cię nie widzę ? Niech to szlag. Czy to weneckiego lustra blask ? Tak.

sobota, 13 października 2012

memories .

Retrospekcje dni poprzednich. Codzienne flashbacki i wspomnienia. Tysiące myśli - pozytywnych i negatywnych. Plusy i minusy decyzji podjętych wcześniej. Dziesiątki ludzi, którzy byli ważni, a teraz ich nie znamy. Masa uczuć, które w połączeniu razem wywołują burze w naszych głowach. Wiele ran, nie tych cielesnych, ale duchowych. Ślady po sytuacjach z przeszłości, które zostaną na zawsze. Blizny, te widoczne i te ukryte głęboko w sercu. Reminiscencje, które wracają każdego dnia. Setki pytań. Dlaczego tak się dzieje ? Czemu o tym myślę ? Co zrobić żeby zapomnieć ? Kiedy to się skończy ? Ciągła walka w biegu za drugim, głębszym oddechem. Poszukiwanie postoju do chwili odpoczynku. Mentalna kolka łapie raz za razem. Mentalna, bo przecież nie fizyczna. Uciekasz. I uciekać będziesz, bo umysł nieograniczonym jest. W biegu. Non stop w biegu. Stój. Rozejrzyj się. Przed czym uciekasz ? Popatrz do tyłu. Co widzisz ? No właśnie. Cień, swój cień. On zawsze będzie - tak jak wspomnienia.